W ostatnim czasie dostałam sporo pytań o olejek na zakola, który przyrządzałam i wcierałam jakiś czas temu. Faktycznie, post był mało precyzyjny, a informacje dość lakoniczne i w związku z tym postanowiłam go edytować. Jeśli jesteście ciekawi, jak domowymi (i tanimi) sposobami walczyć z zakolami, to koniecznie czytajcie dalej.
Zakola to u mnie problem rodzinny, genetyczny, z którym zmagam się od
bardzo dawna. W tej kwestii raz jest u mnie lepiej, raz gorzej, w
zależności od tego, czy coś z nimi robię, czy też nie. Wielokrotnie słyszałam, że 'taka moja natura/uroda' i muszę się z tym pogodzić. Faktycznie, jeśli problem występuje u Was od dziecka, to poniekąd trzeba się z tym pogodzić, co nie znaczy, że nie należy z zakolami walczyć, tym bardziej, jeśli ewidentnie widzicie, że problem się u was pogłębia i zakola robią się coraz większe.
W tej kwestii kobiety mają zdecydowanie lepiej - przy rozpuszczonych długich włosach zakola nie są mocno widoczne, natomiast u mężczyzn, z racji tego, że panowie noszą zazwyczaj krótkie fryzury, już niestety tak. U mnie zakola są widoczne za każdym razem gdy zwiąże włosy w kucyk lub koczek.
Bardzo łatwym w przygotowaniu i stosunkowo dość skutecznym sposobem jest olejek z papryczki chili. Kapsaicyna występująca w chili, stymuluje wzrost włosów, poprawia krążenie krwi, wzmacnia cebulki włosowe, a więc i zapobiega ich wypadaniu. Przygotowując taki olejek, warto do słoiczka dorzucić kilka płatków róży, ponieważ mają one działanie nawilżające, kojące, zmiękczające i regenerujące skórę - łagodzą one więc troszkę drażniące działanie chili.
Olejek z papryczki chili spełnia dwa zadania. Po pierwsze, stymuluje wzrost nowych włosków w miejscach, gdzie ich nam brakuje. Po drugie, pobudza cebulki włosowe do 'pracy', gdy są one nieaktywne lub zbyt słabe. To bardzo ważne, ponieważ z wiekiem wyrasta nam coraz mniej włosków z jednego mieszka włosowego.
U jednych efekty są bardziej widoczne, u drugich mniej. Tu znów wkracza genetyka, ponieważ osoby o rzadkich włosach, nie urodzą się nagle z bujną czupryną;) Nie znaczy to jednak, że u tych osób nie będzie żadnego efektu - po prostu w danym miejscu, zwanym zakolem, urośnie im mniej włosków, niż osobom o gęstych włosach.
Jak przygotować taki olejek?
1. Zaczynamy od przygotowania naczynia. Tutaj wystarczy zwykły szklany słoiczek po kremie do twarzy. Pamiętajmy, aby go wcześniej wyparzyć wrzątkiem.
2. Kroimy jedną świeżą lub suszoną papryczkę chili na małe kawałki i wraz z nasionami wkładamy ją do słoiczka.
3. Tak jak wcześniej wspomniałam, możemy wsypać kilka świeżych lub ususzonych płatków róży.
4. Całość zalewamy oliwą z oliwek, tak by przykryła ona całą zawartość słoiczka.
Najlepiej taki olejek przechowywać w lodówce, a jak nie, to na pewno w jakimś suchym i zacienionym miejscu. Powinien wystarczyć Wam na jakiś miesiąc, nie powinien Wam się również przez ten czas zepsuć, ale to wszystko zależy od warunków, w jakich jest przechowywany. Jeśli na przestrzeni dni/tygodni zauważycie jakąkolwiek zmianę w jego konsystencji, czy zapachu tzn. że olejek nadaje się do kosza.
Przed naszą 'kuracją' warto zrobić peeling skóry głowy - czy to domowy cukrowy, czy kawowy. Możemy również skorzystać z gotowych produktów np. peelingu enzymatycznego Cerkogel 30 lub maski peelingującej Planeta Organica.
Olejek wcieramy w te miejsce, w których chcemy, aby urosły nam nowe włoski, czyli w te nasze 'zakola'. Pamiętajcie, o tym aby przed pierwszym użyciem, zrobić na niewielkim kawałku skóry, próbę uczuleniową! Stosujemy go minimalnie raz, optymalnie dwa razy w tygodniu. Nie zalecam stosować go częściej, ponieważ kapsaicyna może podrażniać skórę. Oczywiście to kwestia indywidualna, więc najlepiej małymi kroczkami wyczuć samemu, jak często możemy stosować taki olejek.
Bardzo ważne jest jego wmasowywanie w skórę głowy. Poświęcamy na to tyle czasu, ile akurat mamy: 2-5 minut, w zupełności wystarczy.
Olejek wcieramy w te miejsce, w których chcemy, aby urosły nam nowe włoski, czyli w te nasze 'zakola'. Pamiętajcie, o tym aby przed pierwszym użyciem, zrobić na niewielkim kawałku skóry, próbę uczuleniową! Stosujemy go minimalnie raz, optymalnie dwa razy w tygodniu. Nie zalecam stosować go częściej, ponieważ kapsaicyna może podrażniać skórę. Oczywiście to kwestia indywidualna, więc najlepiej małymi kroczkami wyczuć samemu, jak często możemy stosować taki olejek.
Bardzo ważne jest jego wmasowywanie w skórę głowy. Poświęcamy na to tyle czasu, ile akurat mamy: 2-5 minut, w zupełności wystarczy.
Na efekty trzeba niestety poczekać 1-3 miesięcy, w zależności od tempa wzrostu naszych włosów. Oczywiście, jak zauważmy, że włoski zaczynają rosnąć, to nie należy przerywać 'kuracji', tylko nadal regularnie wcierać olejek. Generalnie, systematyczność jest bardzo ważna i tylko wtedy gdy wcieramy olejek regularnie, możemy liczyć na najlepszy efekt. Jeśli chcemy by efekt się utrzymywał jak najdłużej, to również trzeba do niego wracać.
Włoski zostawiamy samym sobie, nie przycinamy ich, chyba, że oczywiście mamy bardzo krótkie włosy i zachodzi taka potrzeba.
Włoski zostawiamy samym sobie, nie przycinamy ich, chyba, że oczywiście mamy bardzo krótkie włosy i zachodzi taka potrzeba.
W zależności od tempa wzrostu naszych włosów oraz od tego, jaki efekt chcemy osiągnąć, należy stosować olejek przez 1-3 miesięcy, a następnie zrobić przerwę i za jakiś czas ponownie do niego wrócić. To, jak długo powinna trwać taka przerwa, zależy tylko od nas i od tego jak długo będzie się utrzymywał efekt. U mnie taka przerwa zwykle wynosiła pół roku, u koleżanki już tylko 3 miesiące. Po jakimś czasie obserwacji, sami będziemy w stanie to wyczuć.
Z ważnych informacji dodam jeszcze, że jeśli zauważymy u siebie jakiekolwiek niepokojące objawy, to należy przerwać stosowanie olejku. Tak jak wcześniej wspomniałam, kapsaicyna może podrażniać, więc należy uważać. Oczywiście lekkie pieczenie, czy swędzenie podczas pierwszych aplikacji, jest zupełnie normalne. Pamiętajcie też, aby dokładnie umyć ręce po wcieraniu tego olejku. Ja zawsze robiłam to w jednorazowych rękawiczkach, by uniknąć zatarcia oczu, czy jakichkolwiek ranek. Parę razy mi się to zdarzyło i nie jest to miłe uczucie. To chyba jest największy minus tego olejku - trzeba być bardzo ostrożnym przy aplikacji, bo chili potrafi zapiec.
To już chyba wszystko. Jeśli macie jakieś pytania, wątpliwości, śmiało piszcie, czy to w komentarzach pod tym postem, czy na maila, który jest podany na blogu. Jeśli jeszcze coś ważnego mi się przypomni, na pewno uzupełnię ten post:)
Na koniec pokazuję Wam efekty walki z zakolami na moich włosach (na lepsze zdjęcia musicie jeszcze chwilę poczekać, postaram się dodać je w najbliższym czasie :)
Oo cos nowego :-)
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nie spotkałam się z tym przepisem na żadnym z polskich blogów:)
UsuńZdecydowanie wyprobuje Twoj przepis :) Sama walcze z zakolami i choc jest troche lepiej, jak jeszcze kilka lat temu, to jednak wciaz nie jestem calkiem zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńPolecam:) Mam nadzieję, że u Ciebie sprawdzi się tak dobrze jak u mnie:)
UsuńFaktycznie nowosc , trzeba bedzie wyprobowac ;) Pozdrawiam serdecznie .
OdpowiedzUsuńPolecam:) Również pozdrawiam:)
UsuńOOo ciekawy pomysł ! Walkę z zakolami czas zacząć !!! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pochwalisz się efektami u siebie na blogu:)
UsuńCześć a jak długo czeka się na efekt?
OdpowiedzUsuńTo bardzo indywidualna kwestia, ale minimum miesiąc.
UsuńHej, mogłabyś napisać jakas dokładniejszą instrukcje zastosowania tego olejku? Należy tym smarować zakola czy jak to powinno wyglądać?
OdpowiedzUsuńJasne;) Planuję niedługo zrobić małą aktualizację tego posta. A tak w skrócie - tak, należy wsmarowywać ten olejek w zakola, dokładnie w te miejsca, w któruch chcemy aby urosły włoski.
UsuńA jak już sie przygotuje olejek i odczeka 2-3 tygodnie czyli tak w skrócie - będzue gotowy do smarowania, co ile dni trzeba smarować nim? Gy zaczną sie pojawiac włoski nadal smarować?
UsuńTak, będzie gotowy. Optymalna częstotliwość to 2 razy w tygodniu, a minimalna - raz. Lepiej też na początek nie przesadzać, codziennie stosowany mógłby podrażniać. Tak, jak włoski zaczną się pojawiać, to nadal należy wcierać olejek. W zależności od tego jaki efekt chcemy uzyskać i jak szybko będą nam rosły nowe włoski, należy stosować olejek przez 1-3 miesięcy, potem przerwa i za jakiś czas znów do niego wrócić. Wszystkie te i inne informacje będą w zaktualizowanym poście;)
UsuńDziękuję ;) a ta przerwa powinna trwać jak długo? Ta pomiędzy tymi 1-3 miesiącami a następnym używaniem?
UsuńEdytowałam post;) Jak masz jeszcze jakieś pytania lub wątpliwości, to śmiało pisz;)
UsuńDzięiuję :)
UsuńJak na razie wiem wszystko co trzeba ;)
Witam czy słoiczek ma stać w lodówce otwarty? Podczas łączenia się składników
OdpowiedzUsuńNie, zakręcony;)
UsuńCzy u mesczyzn tak samo będzie działać ten sposób?
OdpowiedzUsuńTak, oczywiście.
UsuńDzień dobry, czy do przygotowania tej mikstury można wykorzystać olej lniany? Bo akurat nie miałem oliwy z oliwek i zrobiłem to z lnianym. Chyba nie powinno być różnicy?
OdpowiedzUsuńNie, jeśli chodzi o samą miksturę nie ma to znaczenia. Oliwa z oliwek jest po prostu odrobinę lżejsza, olej lniany może bardziej obciążać skórę głowy i ciężej będzie go później zmyć.
UsuńCzy metoda pomoże również mężczyznom?
OdpowiedzUsuńTak, oczywiście ;)
UsuńWitam mam pytanko, czy może być zmielona papryczka chili zamiast normalnej ? Chodzi mi o taką w tych malych torebeczkach którą Magda Gesler w kuchennych rewolucjach dodaje do jedzenia hahah
OdpowiedzUsuńPrzyprawa zdecydowanie nie będzie miała takich właściwości jak normalna papryka chili ;)
UsuńMam dopiero 22 lata, a już zaczynam gubić włosy...Bardzo mi to przeszkadza, ponieważ odbija się to również na mojej samoocenie. Dziękuję Ci za ten artykuł, postaram się skorzystać z Twoich porad.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci pomogą :)
UsuńHej. Próbował już ktoś? Czy możecie potwierdzić, że widać jakieś rezultaty?
OdpowiedzUsuńCiekawy przepis :-) ja osobiście lubię modyfikować więc pewnie dodam olej rycynowy może naftę kosmetyczną a z papryczek chili wycisnę sok :-) Możliwe że i czarną rzepę i jakieś zioło np. korzeń łopianu lub kłącze tataraku
OdpowiedzUsuńFajny pomysł, z chęcią wypróbuję ;)
Usuń