Dzisiaj o nowych, matowych pomadkach do ust firmy Kobo - Matte Lips. W ofercie Kobo jak dotąd brakowało dobrych matowych pomadek w ciekawych kolorach. Na szczęście marka postanowiła to nadrobić i wypuściła nowe pomadki w sześciu kolorach.
Ja posiadam cztery kolory - 401 La madeline, 404 Monaco, 405 Nicea i 406 Crox. W ofercie był jeszcze ciepły róż przełamany brzoskwinią (402 Saint Tropez) i klasyczna czerwień (403 Cannes). Producent obiecuje satynowo-matowe wykończenie.
Kolor 405 Nicea jest łudząco podobny do koloru pomadki Zoeva One Wish. Pomadki mają też podobną konsystencję, ale o tym za chwilę. Kolor 406 Crox jest natomiast podobny do Zoeva Cross My Heart. To tak w ramach ciekawostki;) Jeśli szukacie jakieś tańszej alternatywy dla pomadek Zoevy to Kobo będzie świetną opcją:)
Kobo 405 to taka ładna śliwka, a 406 to jakby bordo z domieszką brązu. 404 to bardzo unikatowy kolor - coś pomiędzy różem, a fioletem. 401 to najmniej trafiony kolor. Miałam nadzieję, że będzie zbliżony do koloru moich ust. Niestety, okazał się dla mnie za jasny. Ale jeśli macie bardzo jasną karnację, będzie dla Was fajnym odcieniem nude.
Pomadki mają bardzo kremową konsystencję. Na początku dają na ustach bardzo satynowe wykończenie, ale zupełnie inne od tego, które dają pomadki Bourjois REV. Pomadki Kobo dają takie bardziej kremowe wykończenie i efekt nawilżonych ust. Z czasem robią się matowe, ale to nie jest nadal taka zastygająca formuła, jak w przypadku matowych pomadek Bourjois, Sleek czy Sephora. Bardziej mi to przypomina efekt jakie dają nowe kredki Golden Rose Crayon, choć nadal te wykończenia się od siebie różnią.
Nie ma jednak cudów - pomadki trochę przesuszają usta. Ja osobiście, nigdy nie miałam jakichś problemów z niekorzystnym wpływem matowych pomadek na stan ust, więc u mnie one nie sieją spustoszenia - ale jeśli u Was taki problem się pojawia, to niestety pomadki Kobo nie będą wyjątkiem. Jeśli natomiast bez problemu stosujecie inne matowe pomadki, to wystarczy balsam ochronny nałożony na usta na noc:)
Jeśli chodzi o trwałość to też najlepiej pod tym względem przyrównać pomadki Kobo do kredek Golden Rose. Ogólnie pomadki nie ścierają się w ciągu dnia. Wytrzymają spokojnie 5 godzin bez poprawek. Niestety, nie przetrwają tłustego jedzenia tak jak REV. Po posiłku będą wymagały delikatnych poprawek, ponieważ zaczną się "zjadać" od środka.
Opakowanie jest bardzo ładne i porządnie wykonane. Pomadki są zamykane na "klik". Na szczęście zamknięcie jest solidne i nie musimy mieć obaw, że pomadka otworzy nam się w torebce.
Aktualnie katuję odcień 405:) Jestem bardzo zadowolona z ich zakupu i mogę je Wam z czystym sumieniem polecić:)
Wszystkie odcienie są w moim guście :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam wszystkie;) Warto je mieć w swojej kosmetyczce;)
UsuńNiestety, żaden z odcieni dla mnie :(
OdpowiedzUsuńFaktycznie są specyficzne, mało klasyczne i nie będą każdemu pasować, ale za to ciekawe:)
UsuńAle ładne kolory! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda:)
Usuń405 jest piękna!
OdpowiedzUsuńTo prawda, wyjątkowy odcień;)
Usuń401 najbardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńŁadny, nudziakowy kolor. Szkoda że dla mnie za jasny.
Usuńże też jeszcze nie mam żadnej pomadki z Kobo :D
OdpowiedzUsuńJa miałam jeszcze matową w płynie, ale tej zdecydowanie nie polecam...
UsuńMam Niceę i Croix, lubię je, ale wolę serię Colour Trends, jeśli chodzi o Kobo :)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam jeszcze tej serii z Kobo, ale spróbuję:)
Usuń