Hej;) Dziś na blogu opowiem Wam o cudeńku, które wpadło ostatnio w moje ręce. Jeśli borykacie się z suchą, odwodnioną skórą, to ten produkt na pewno Was zainteresuje;) Zapraszam;)
U mnie różnie z olejkami bywa - mam bardzo problematyczną skórę, olejki często mnie zapychają. Nawet jeśli moja skóra nie reaguje od razu na dany kosmetyk, to niestety przy dłuższym stosowaniu okazuje się on komedogenny. Tak było w przypadku olejku Cien Nature Birch, o czym pisałam Wam tutaj. Oczywiście nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - takie olejki zużywam do włosów;)
Jakiś czas temu trafiłam na olejek różany Measurable Difference Rose Hip Hydrating Body Oil.
Ten produkt oprócz olejku różanego zawiera w składzie także olej sojowy, oliwę z oliwek, olej słonecznikowy, olej lawendowy, olej babassu, olej rumiankowy, sok z liści aloesu, olej mineralny (parafina).
Skład jest naprawdę przyzwoity, obawiałam się jedynie parafiny, która lubi mnie zapychać, ale nic takiego nie miało miejsca. Olejek nie spowodował u mnie wysypu niedoskonałości.
Olejek nie bez powodu nosi w nazwie 'hydrating' - ten produkt cudownie nawilża skórę, sprawia, że jest bardziej napięta, taka właśnie nawodniona.
Jeśli macie macie ewidentnie przesuszoną skórę na całym ciele - Wasza skóra jest szorstka, miejscami łuszcząca się, to radziłabym pod olejek nałożyć jakiś balsam. Ja właśnie tak robię;)
Jeśli natomiast Wasza skóra jest ściągnięta, mało elastyczna, to prawdopodobnie jest ona właśnie odwodniona i wtedy sam olejek na pewno da sobie radę.
Stosuję go raz, maksymalnie dwa razy w tygodniu. Nawilżenie utrzymuje się przez kilka dni.
Oczywiście, muszę wspomnieć o tym, że olejek przepięknie pachnie, jest to właśnie taki typowy różany zapach.
Moja skóra niestety jest i odwodniona i sucha, dlatego po kąpieli najpierw nacieram ciało balsamem - mój ulubiony ostatnio Evree Deep Moisture (chyba najlepszy z całej serii) - a dopiero później nakładam na całe ciało olejek różany. Dużą różnicę sprawia sposób aplikacji - olejek najlepiej zadziała, jeśli postaramy się go wmasować w skórę.
Skład jest naprawdę przyzwoity, obawiałam się jedynie parafiny, która lubi mnie zapychać, ale nic takiego nie miało miejsca. Olejek nie spowodował u mnie wysypu niedoskonałości.
Olejek nie bez powodu nosi w nazwie 'hydrating' - ten produkt cudownie nawilża skórę, sprawia, że jest bardziej napięta, taka właśnie nawodniona.
Jeśli macie macie ewidentnie przesuszoną skórę na całym ciele - Wasza skóra jest szorstka, miejscami łuszcząca się, to radziłabym pod olejek nałożyć jakiś balsam. Ja właśnie tak robię;)
Jeśli natomiast Wasza skóra jest ściągnięta, mało elastyczna, to prawdopodobnie jest ona właśnie odwodniona i wtedy sam olejek na pewno da sobie radę.
Stosuję go raz, maksymalnie dwa razy w tygodniu. Nawilżenie utrzymuje się przez kilka dni.
Oczywiście, muszę wspomnieć o tym, że olejek przepięknie pachnie, jest to właśnie taki typowy różany zapach.
Moja skóra niestety jest i odwodniona i sucha, dlatego po kąpieli najpierw nacieram ciało balsamem - mój ulubiony ostatnio Evree Deep Moisture (chyba najlepszy z całej serii) - a dopiero później nakładam na całe ciało olejek różany. Dużą różnicę sprawia sposób aplikacji - olejek najlepiej zadziała, jeśli postaramy się go wmasować w skórę.
Buteleczka, moim zdaniem, wygląda przepięknie - te pływające po całej buteleczce płatki róż... Jest szklana, ciężka, przezroczysta. Mamy tutaj aplikator - pipetkę, za co ogromny plus, bo możemy dozować ilość produktu, mamy pewność, że nic się nie zmarnuje.
Niestety, z dostępnością tego produktu jest ciężko. Znalazłam go jedynie na Amazonie, gdzie kosztuje około 26$. Jego pojemność to 118 ml. Możecie poszukać go również w TK Maxx, albo po prostu kupić potrzebne produkty na zrób sobie krem i stworzyć samemu taki olejek.
Dajcie znać w komentarzach, czy stosujecie olejki w pielęgnacji ciała, czy raczej opiera się ona na balsamach. Koniecznie podzielcie się swoimi ulubionymi olejkami i ogólnie, pochwalcie się, jaki produkt do pielęgnacji ciała Was ostatnio zachwycił.
Przepiękna buteleczka, ale faktycznie minusem jest dostępność,bo nigdzie wcześniej go nie widziałam.
OdpowiedzUsuńOn jest chyba produkowany w USA, więc z dostępnością może być kiepsko. A szkoda;( Ale tak jak napisałam w poście, zawsze można go zrobić samemu z półproduktów;)
UsuńSam tytuł mnie przyciągnął, bo faktycznie moja skóra jest ostatnio strasznie sucha. Ale te płatki róż już całkiem mnie urzekły. Przy najbliższej okazji przeszukam TK Maxa, a jeśli nie znajdę go jako gotowca spróbuję zrobić to cudeńko własnoręcznie. Dzięki za insprirację na dziś! :D ღ
OdpowiedzUsuńCieszę, się, że wpis się przydał;) Pewnie własnoręcznie zrobiony wyjdzie nawet taniej;)
UsuńNa wpis trafiłam przypadkiem, szukając informacji odnośnie tych olejków, u mnie seria Amaranth. Jedyne ci mnie zdziwiło, to różnica cen jakie za nie zapłacilysmy.. za tę samą pojemność w USA w Marshallu zapłaciłam 7$ + tax, więc jeśli bardzo go polubiłaś i miałabyś okazje go tam dorwać to polecam :)
OdpowiedzUsuńOoo spadłaś mi z nieba, dziękuję za informację. Właśnie ubolewałam nad tym, że mi się kończy i zastanawiałam się, gdzie mogłabym go dostać trochę taniej;)
UsuńOlejek RÓŻANY jak i JAŚMINOWY i lawendowy są już na allegro oto link https://allegro.pl/serum-olejek-rozany-do-twarzy-i-dekoltu-50-ml-i7598525869.html
UsuńOlejek jest świetny dziękuję za dodanie opisu bo to skłoniło mnie aby go znaleźć i kupić. Tak jak ty najpierw na Amazonie ale teraz jest już na allegro stałe dostępny Polecam w 100%
OdpowiedzUsuń