Hej;) Dziś zapraszam Was na post, w którym pokażę Wam kilka nowych perełek z drogerii Natura. Używałam już wszystkich kosmetyków, więc podzielę się z Wami moim pierwszym wrażeniem na ich temat. Zapraszam;)
Pierwszy produkt, w którym jestem absolutnie zakochana to puder Kobo Brightener Matt Powder. Pamiętacie żółty puder z czwórki Kobo? Producent wysłuchał próśb konsumentek i wprowadził ten puder w takiej standardowej, większej wersji. Jest to produkt przeznaczony do rozjaśniania strategicznych obszarów na twarzy, czyli okolicy pod oczami oraz środka twarzy.
Ja używam go najczęściej to gruntowania korektora pod oczami. Ten produkt nie dość, że świetnie utrwala korektor, to cudownie rozjaśniania ten obszar. Cienie są lepiej zakryte, twarzy wygląda na bardziej świeżą, wypoczętą. Ten puder jakością dorównuje pudrowi z paletki Anastasia Beverly Hills Contour Kit.
Jest świetnie napigmentowany, ma idealny odcień - bananowy, nie jest za ciemny, nie jest za jasny, nie jest za beżowy i nie jest za żółty. Jedyny jego minus jest taki, że bardzo pyli się przy aplikacji, w związku z czym może nie być wydajny, ale kosztuje tylko 19,99 zł. Aktualnie jest na niego promocja i możecie go kupić za 15,99 zł.
Kolejny produkt to My Secret Face'N'Body Bronzing Powder. Jest to bronzer do twarzy, który w opakowaniu wygląda na bardzo chłodny, wręcz wpadający w fioletowe tony. Na skórze aż tak chłodny nie jest. Powiedziałabym, że jest to odcień neutralnego brązu, mlecznej czekolady. Bronzer jest satynowy, w wykończeniu przypomina mi Golden Rose Mineral Terracotta Powder w odcieniu 04. Oczywiście, jest to jego chłodniejsza wersja. Fajnie sprawdza się do konturowania twarzy, pomimo, że nie jest matowy. Nie jest to produkt bardzo napigmentowany, więc nie zrobimy sobie nim krzywdy, ale intensywność tego bronzera na skórze da się budować. Must have na jesień.
Kolejny rewelacyjny produkt to rozświetlacz My Secret Face Illuminator Powder w nowym odcieniu - Sparkling Beige.
Kolejny świetny rozświetlacz My Secret. Jest to chłodniejsza wersja Princess Dream. Rozświetlacz ma odcień beżowo-różowy, który nie odcina się na skórze, a tworzy taflę koloru. Będzie przepięknie wyglądał u osób z chłodnym i neutralnym typem urody. Większość chłodnych rozświetlaczy jest albo zbyt biała, albo zbyt różowa. Ten jest idealnie wyważony między różem, a beżem, dzięki czemu daje na skórze bardzo naturalny efekt. Konsystencja, pigmentacja i jakość tego produktu nie różni się od kultowego Princess Dream - jak zwykle jest na najwyższym poziomie. Do tego jest to produkt wypiekany, więc starczy nam na bardzo długo.
Kolejny produkt z My Secret, który wpadł w moje ręce to paletka cieni, która jest absolutnym hitem, czyli Natural Beauty Eyeshadow Palette.
Mamy tu dwa cienie foliowe - pierwszy beżowy, szampański, drugi w odcieniu chłodnego różu oraz jeden matowy cień w odcieniu ciemnego dość neutralnego brązu, który jednak wpada w bardziej chłodne, niż ciepłe tony.
Wszystkie trzy cienie są bardzo mocno napigmentowane. Cienie foliowe tworzą na oku taflę koloru, nałożone na całą powiekę wyglądają obłędnie. Tutaj jednak zalecałabym nakładać je palcem, wtedy te cienie pokażą maksimum swoich możliwości. Matowy cień rewelacyjnie wygląda w zewnętrznym kąciku. Świetnie się rozciera, nie tworzy plam, prześwitów, ma kremową konsystencję. Paletka kosztuje około 14 zł, więc za tę cenę naprawdę warto ją mieć.
Dokupiłam sobie również dwa matowe cienie My Secret Matt Eye Shadow w numerkach 513 i 516.
513 to bardzo ciepły, rudy odcień. 516 to chłodna śliwka. Oba cienie są dobrze napigmentowane, świetnie się rozcierają, nie tworzą plam i prześwitów. Intensywność obu cieni można budować. Są mniej kremowe od tych w paletce i trochę się osypują, ale mimo wszystko jest to rewelacyjna jakość, jak za tę cenę. Ja dorwałam te cienie na promocji -40%, każdy z nich kosztował tylko 5 zł.
I ostatni już produkt to cień sypki My Secret Loose Eye Shadow. Nie jest to mój ideał pod względem cieni sypkich i pigmentów, bo tutaj zdecydowanie rządzi Inglot, ale biorąc pod uwagę niską cenę, myślę, że warto go mieć. Mój kolorek to numer 4 . Jest to taka morela, wpadająca w złoto, bardzo ciekawy odcień, który w dużej mierze zależy od światła.
Na koniec mam dla Was swatche wszystkich produktów:
Niestety, na tym zdjęciu bronzer i rozświetlacz kompletnie się nie prezentują, ale w rzeczywistości naprawdę powalają;)
Rozświetlacz My Secret Face Illuminator Powder Sparkling Beige, Bronzer Face'n'Body Bronzing Matt Powder |
My Secret Natural Beauty Eyeshadow Palette |
My Secret Matt Eye Shadow: od lewej 513 i 516 |
My Secret Loose Eye Shadow nr 4 |
Dajcie znać w komentarzach, czy któreś i które produkty przypadły Wam do gustu. Jeśli któreś z nich macie, koniecznie pochwalcie się, jak się u Was spisują.
Ja bardzo chciałabym wypróbować ten puder z KOBO i rozświetlacz z My Secret. Zapowiadają się bosko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Fubster
Nie mają sobie równych:)
UsuńUwielbiam kosmetyki z KOBO <3 W szczególności pudry i bronzery <3
OdpowiedzUsuńO tak, zgadzam się;)
UsuńByłam dziś w Naturze i kusiły mnie rozświetlacze My Secret :)
OdpowiedzUsuńSą rewelacyjne, polecam - w szczególności odcień Princess Dream. To mój absolutny faworyt;)
UsuńCienie my secret są super ;) Kupiłam nowy odcień rozświetlacza, chociaż tego poprzedniego nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńPoprzedni jest jeszcze lepszy od tego nowego;)
Usuń