Hej;) Dzisiaj podzielę się z Wami moim pierwszym wrażeniem na temat maski Anwen do włosów średnioporowatych 'Winogrona i Keratyna'. Nie będzie to typowa recenzja, bo na to jeszcze czas, ale po prostu zdradzę Wam moje pierwsze spostrzeżenia na temat tego produktu. Maski Anwen są nowością na rynku kosmetycznym, więc jeśli zastanawiacie się, czy warto je kupić, a chcecie szybko podjąć decyzję, to dzisiejszy post mam nadzieję Wam w tym pomoże:)
Maski Anwen są dostępne w trzech wersjach: do włosów niskoporowatych, średnioporowatych i wysokoporowatych. Długo zastanawiałam się, którą z nich wybrać - z jednej strony moje włosy bardzo lubią oleje, z drugiej strony są zdrowe.
Pomimo że ostatnio porowatość moich włosów odrobinę się podniosła (ze względu na lokówkę, po którą dość często sięgałam), maska do włosów wysokoporowatych mogłaby je zbyt mocno obciążyć Po ostatniej nieudanej przygodzie z maską figową Organic Shop, która zawierała w składzie olej kokosowy odrzuciłam również maskę do włosów niskoporowatych. W ten oto sposób ostatecznie zdecydowałam się na maskę do włosów średnioporowatych 'Winogrono i keratyna'.
Maska ma w składzie olej winogronowy, glicerynę, aloes, panthenol, keratynę, jedwab oraz krzemionkę.
Już teraz mogę Wam powiedzieć, że zakupu absolutnie nie żałuję! Co więcej, na pewno zakupię pozostałe dwie maski;) Wydawać by się mogło, że maska jest droga (około 40 zł za 200 ml), ale biorąc pod uwagę jej wydajność, myślę, że to dobra inwestycja:) Maska ma bardzo gęstą konsystencję, która pod wpływem ciepła dłoni robi się bardziej plastyczna i dzięki temu łatwo rozprowadza się na włosach. Biorąc pod uwagę jak niewiele produktu potrzeba na całe włosy, myślę, że wystarczy mi na minimum trzy miesiące. Oczywiście, jeśli macie krótsze włosy niż ja (a ja mam w tej chwili do pasa) wystarczy Wam na jeszcze dłużej.
Pierwszego dnia po myciu moje włosy były niesamowicie gładkie, nawilżone, błyszczące, mocno dociążone, ale jednocześnie mięsiste i pełne objętości. Na głowie miałam burzę włosów;) Szkoda, że nie udało mi się dla Was zrobić zdjęcia. Włosy schły po tej masce baaaardzo długo, o wiele dłużej niż zwykle. Umyłam je o 11 rano, a o 17 wciąż były wilgotne.
Na drugi dzień moje włosy straciły trochę na objętości - nadal miałam efekt lwiej grzywy, nadal one prezentowały się bardzo ładnie, ale były mocno obciążone. Nadal były tak samo błyszczące i dobrze nawilżone, ale brakowało im tego efektu wow z pierwszego dnia.
Oczywiście jeszcze z tą maskę trochę pokombinuję. Tym razem stosowałam ją po olejowaniu włosów przed myciem, więc możliwe, że stąd ten efekt z drugiego dnia. Następnym razem nie będę olejować wcześniej włosów;) Moim zdaniem optymalna częstotliwość stosowania tych masek to raz na tydzień.
Na zdjęciach poniżej możecie zobaczyć moje włosy na drugi dzień po myciu.
Na zdjęciach poniżej możecie zobaczyć moje włosy na drugi dzień po myciu.
PS W końcu udało mi się uchwycić na zdjęciu faktyczny kolor moich włosów;)
Poza tym powiem Wam, że maska obłędnie pachnie - męskimi perfumami (ja uwielbiam takie zapachy). Zapach jest dość mocny i wyczuwalny na włosach przez jakiś czas po myciu.
Opakowanie jest przepiękne - lubię maski zamknięte w tego typu słoiczkach:)
Dajcie znać w komentarzach, czy planujecie zakup którejś maski, jak tak to której;) Jeśli już którąś z nich macie to napiszcie jakie są Wasze wrażenia.
Cudowny efekt! I jaka objętość! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńAle Ty już masz długie włosy!
OdpowiedzUsuńTeż musiałabym zamówić jakąś maskę od Anwen, ale szczerze mowiąc, nie mam pojęcia, którą -_-
Strasznie szybko rosną:) Polecam Ci na początek właśnie tą do włosów średnioporowatych, chyba taka najbardziej optymalna:)
UsuńPiękny efekt :) Mąż kupił mi właśnie niedawno wersję do włosów wysokoporowatych, z olejem z kiełków pszenicy, gliceryną i miodem - nigdy nie miałam aż tak miękkich włosów, chwaliłam się nawet na blogu TUTAJ :):)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Dzięki za link, z chęcią poczytam, bo też zastanawiałam się nad kupnem tej:)
Usuń