Hej;) Dziś zapraszam Was na kolejny post z serii denko, w którym opowiadam Wam o produktach do makijażu i pielęgnacji, które zużyłam w przeciągu ostatnich miesięcy. Jeśli chcecie wiedzieć jakie kosmetyki warto kupić, a zakup których lepiej sobie podarować, koniecznie przeczytajcie dzisiejszy post.
Nivea Repair Targeted Care jest jedną z moich ulubionych drogeryjnych odżywek do włosów. Dobrze dociąża włosy, wygładza, nabłyszcza, ułatwia rozczesywanie. Pisałam o niej w tym poście.
Maska Palmer's Coconut Oil Deep Conditioning Protein Pack pięknie pachnie kokosem, rewelacyjnie nawilża, wygładza, dociąża i nabłyszcza włosy. Zresztą pisałam o niej w poście z kosmetykami wartymi grzechu.
Zużyłam również kolejne opakowanie szamponu L'biotica Biovax z olejem z opuncji i masłem mango. O całej serii pisałam w poście z recenzją tych kosmetyków. Szampon jest bardzo wydajny, ma poręczne opakowanie z pompką, cudownie pachnie, bardzo dobrze się pieni. Do tego oczywiście rewelacyjnie oczyszcza włosy i lekko je nawilża oraz wygładza.
Maska to najmocniejszy punkt całej serii - robi efekt wow na włosach. Wygładza, dociąża, nabłyszcza, a do tego jest mega wydajna. Nie będę się powtarzać - jeśli ta seria Was zainteresowała, zaglądnijcie do podlinkowanego posta.
Suchy szampon Batiste w wersji Neon Lights pachnie obłędnie. Zapach jest świeży, nie duszący.
Kolejny produkt marki Batiste to spray teksturyzujący do włosów. Używam go do wykonania najrozmaitszych fryzur. Sprawia, że włosy są bardziej plastyczne, podatne na układanie. Wykorzystuję go również do kręcenia włosów lokówką, o czym pisałam już w poście z moim sposobem na trwałe loki.
Piwny szampon do włosów Barwa dobrze je oczyszcza, nabłyszcza, jest tani i ma przyzwoity skład.
Ostatni produkt to maska marki Cosnature, którą od niedawna dostaniecie w Hebe. Pisałam o niej w nowościach kosmetycznych czerwca. Tam Wam wspominałam, że ze względu na awokado w składzie, pozostawia moje włosy szorstkie i sztywne. Po pewnym czasie moje włosy bardzo się z nią polubiły, do tego stopnia, że używałam jej przy każdym myciu.
Maska w płacie Conny ze śluzem ślimaka była dostępna w Biedronkach. Cudownie nawilża i regeneruje skórę, koi podrażnioną skórę, np. po opalaniu.
Ziaja eksfoliator 25% z kwasami AHA to moje wybawienie w okresie jesienno-zimowym. O tym dla kogo, na co i dlaczego pisałam w poście z recenzją tego kosmetyku.
Odżywcza maska-peeling Vianek to mój kolejny ulubieniec. Pisałam o niej szerzej w poście z moją aktualną pielęgnacją twarzy oraz we wpisie z nowościami kosmetycznymi maja. Peeling jest delikatny dla skóry. Oprócz tego, że złuszcza martwy naskórek, nawilża skórę.
Płyn dwufazowy Nivea to mój ulubieniec do zmywania makijażu oczu. W mig rozpuszcza wszystkie wodoodporne kosmetyki bez konieczności tarcia oczu. Już zakupiłam kolejne opakowanie.
Nawilżający krem Vianek jest lekki, dobrze nawilża, świetnie sprawdza się jako baza pod makijaż. Sięgałam po niego głównie w chłodniejsze dni, latem niestety dość długo się wchłania, pozostawia na twarzy tłustą warstwę.
Krem do twarzy myWONDERBALM od Miya Cosmetics z masłem shea uwielbiam stosować na noc, bo jest bardzo treściwy, mocno nawilżający. Świetnie koi podrażnienia, rewelacyjnie sprawdza się i latem i i zimą. Na blogu jest już recenzja wszystkich kremów marki Miya Cosmetics, więc jeśli ten produkt Was zaciekawił, to tam odsyłam.
Serum z witaminą C Ava dobrze rozjaśnia przebarwienia, wyrównuje koloryt skóry i sprawia, że cera wydaje się być bardziej promienista. Pisałam o nim w nowościach pielęgnacyjnych maja.
Niebieska maska oczyszczająca Bania Agafii to jedna z lepszych oczyszczających masek z zawartością glinek. Warto się na nią skusić, bo kosztuje około 5 zł. O wszystkich rosyjskich maskach z tej serii pisałam tutaj.
Dwuetapowa maska enzymatyczna marki Tołpa to jeden z kolejnych świetnych kosmetyków do pielęgnacji. Pierwsza część oczyszcza skórę, druga - odżywia.
Nawilżająca maska Cosnature świetnie nawilża, napina, wygładza skórę. Wchłania się praktycznie do zera. Pisałam o nich w nowościach kosmetycznych lipca.
Balsam do ust Evree Instant Help ma nieco chemiczny posmak, ale dobrze nawilża, odżywia i wygładza usta. Do tego ma naprawdę dobry, naturalny skład i jest wydajny. Pisałam o nim tutaj.
Antyperspirant Nivea Invisible to mój ulubieniec od lat. Nie będę się na jego temat rozwodzić. Nie zostawia białych plam na ubraniach.
Krem do rąk Evree Instant Help to kolejny ulubieniec. Pojawia się chyba w każdym denku;) Świetnie nawilża i regeneruje suche i spierzchnięte dłonie.
Peeling Nacomi Coffee Scrub to suchy kawowy peeling o naturalnym składzie. Cudownie pachnie, jest bardzo wydajny, rewelacyjnie złuszcza martwy naskórek. Minusem jest opakowanie, które niestety już po kilku użyciach nie wygląda zbyt estetycznie. Pisałam o nim w poście z serii kupiłam, używam, co o tym myślę.
Próbka wody perfumowanej Marc Jacobs Daisy spodobała mi się do tego stopnia, że na pewno kupię pełnowymiarowe opakowanie. Bardzo lekkie, dziewczęce, idealne na lato perfumy.
Wody różanej z Make Me Bio używam do utrwalania makijażu, pozbycia się efektu pudrowości i scalenia całego makijażu. Mgiełka może nie pachnie cudownie, ale rewelacyjnie odświeża cerę. Wspominałam o niej w ulubieńcach kwietnia.
Baza rozświetlająca Delia Pro Base jest jednym z moich ulubieńców. Rozświetla, wygładza, nie powoduje warzenia się podkładu, nie przyspiesza świecenia się skóry. Moim zdaniem jest o wiele lepsza niż rozświetlająca baza z Golden Rose. Jeśli chcecie się dowiedzieć coś więcej na jej temat, zerknijcie do posta z top 4 bazami pod makijaż.
Podkład AA Make Up Filler zużyłam do ostatniej kropelki. Uwielbiam go. Na lato miałam odcień 107 Dark Beige, który jednak musiałam mieszać z bardziej żółtymi podkładami, aby uzyskać idealny dla mnie kolor. Jest lekki, nawilżający, długo utrzymuje się na skórze, ma całkiem niezłe krycie.
Baza matująca z Golden Rose Make-Up Primer Mattifying & Pore Minimaising podoba mi się o wiele bardziej niż rozświetlająca baza z tej samej firmy. Dobrze matuje skórę, cudownie ja wygładza, minimalizuje widoczność porów. Na pewno kupię pełnowymiarowe opakowanie. Pisałam o niej w poście z nowościami kosmetycznymi czerwca.
Baza matująca pod cienie do powiek Zoeva Matte jest rewelacyjna, miałam już ją kiedyś i moje zdanie na jej temat się nie zmieniło. Świetnie utrzymuje cienie, wyrównuje koloryt powieki, podbija pigmentację.
Eyeliner Kat Von D Tattoo Liner to zdecydowanie mój ulubieniec. Wbrew temu, co można przeczytać na Internecie nie jest to produkt nie do zużycia - przy częstym, ale nie codziennym stosowaniu wystarcza na około pół roku. Ma troszkę grubszą końcówkę od eyelinera z Clinique. Zresztą porównywałam je w poście o precyzyjnych eyelinerach. Jest to moje drugie, ale na pewno nie ostatnie opakowanie.
Lipiec był zdecydowanie miesiącem testowania i zużywania próbek.
Serum Estee Lauder Advanced Night Repair kompletnie nie przypadło mi do gustu, w moim odczuciu nie robi nic na twarzy.
Krem do twarzy Korres Black Pine Antirinkle & Firming Night Cream ładnie pachnie, cudownie nawilża, wygładza i napina skórę. Gdyby nie jego ekstremalnie wysoka cena, z chęcią kupiłabym pełnowymiarowe opakowanie.
Odżywczy krem do twarzy na noc Vianek nie przypadł mi do gustu. Jest bardzo tłusty, długo się wchłania, a kiepsko nawilża. Zdecydowanie wolę wersję na dzień. Tej ponownie nie kupię.
Wypróbowałam również kremy z Make Me Bio - Orange Energy, Garden Roses i Anti-Ageing Night. Właściwie wszystkie przypadły mi do gustu, ale chyba najbardziej ten ostatni. Na noc - rewelacja. Na pewno zdecyduję się na pełnowymiarowe opakowanie któregoś z nich. Wszystkie pięknie pachną i naprawdę świetnie nawilżają.
Kremy pod oczy na dzień i na noc marki Cosnature pokazywałam Wam w poście z lipcowymi nowościami do pielęgnacji i makijażu, więc nie będę się powtarzać. Ogólnie kremy mają naturalne składy i bardzo fajne działanie.
Krem pod oczy Dr Irena Eris Algorithm Splendid Wrinkle Filler Eye Cream-Gel ma fajną, żelową formułę. Szybko się wchłania. Wygładza skórę pod oczami, dzięki czemu zmarszczki są mniej widoczne. Myślę, że kiedyś skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie.
Kolejne serum - aktywnie liftingujące marki Apis do skóry dojrzałej z minerałami z morza martwego. Bardzo przypadło mi do gustu;) Wygładza zmarszczki, napina skórę, nawilża. Na pewno kupię pełnowymiarowe opakowanie.
Ostatnia saszetka - krem brzozowy Sylveco nie przypadł mi do gustu. Za mało nawilżał, za mocno natłuszczał. Kremy marki Vianek zdecydowanie lepiej się u mnie sprawdzają niż te marki Sylveco;)
Na koniec puste opakowanie po suplemencie diety zawierającym ekstrakt z palmie sabałowej, która to pomaga mi walczyć z trądzikiem hormonalnym. O tym co, jak, po co i dlaczego przeczytacie w tym wpisie na blogu.
Dajcie znać w komentarzach, czy znacie któryś z tych produktów, co o nim sądzicie. Napiszcie, jakie fajne kosmetyki Wy ostatnio zużyłyście.
Wow spore denko :) Ja zawsze zapominam o pozostawieniu opakowań :/
OdpowiedzUsuńJa też często coś wyrzucę do śmieci, bo zapomnę odłożyć do torby, ale staram się pilnować:D
UsuńPatrzę, że bardzo lubisz próbki kosmetyków ;) U mnie leży cały koszyk i są nie używane :D
OdpowiedzUsuńRzadko je zużywam, ale miałam ich tak dużo, że stwierdziłam, że czas z nimi coś zrobić:)
UsuńSporo się uzbierało :) Kilka kosmetyków nawet znam, a ostatnio obserwując denka rzadko mi się to zdarza :P
OdpowiedzUsuńMi też;)
UsuńSzampon piwny z barwy, ciekawa sprawa. Strasznie lubiłam kiedyś barwę do oczyszczania włosów. Solidny zdzierak!
OdpowiedzUsuńTo prawda;) W oczyszczaniu nie ma sobie równych:)
UsuńCałkiem pokaźne Denko :) Woda Różana z Make Me Bio to MUST HAVE. Przede wszystkim bardzo dobrze się sprawdza podczas lata.
OdpowiedzUsuńSporo się tego uzbierało:) To prawda;)
Usuń