Hej;) Dziś zapraszam Was na recenzję podkładu z nowej serii kosmetyków AA - Wings of Color. Produkty z tej serii są od niedawna dostępne w drogeriach Rossmann i Super-Pharm. W Rossmannie znajdziemy ogromną szafę z tymi kosmetykami - ostatnio trochę poswatchowałam i w oko wpadły mi rozświetlacze, paletka do konturowania, olejki do ust... Na pewno jest w czym wybierać. Wracając już do tematu - jeśli interesuje Was moja opinia na temat tego podkładu, koniecznie przeczytajcie dzisiejszy post;)
Do tej pory moim ulubieńcem był Make Up
Filler i chociaż uważam, że nic go nie przebije, to nie zmienia to
faktu, że nowy podkład jest naprawdę świetny.
Ideal
Match to podkład według producenta przeznaczony do każdego typu cery.
Ma dostosowywać się do kolorytu i struktury skóry, zapewniać
precyzyjne(?) krycie i naturalny wygląd. Ma również nawilżać, nie
blokować porów i nie powodować zaskórników. Według producenta podkład ma
działanie anti-ageing więc powinien lekko wygładzać skórę, nie wchodzić
w zmarszczki i ładnie prezentować się na cerze dojrzałej.
Tyle w teorii, a jak jest w praktyce?
Podkład
faktycznie wygląda na skórze naturalnie. Jest nawilżający, skóra
wygląda w nim bardzo promiennie, zdrowo, świetliście. Jest lekki, niewyczuwalny na skórze. Nie wchodzi w
zmarszczki, nie zapycha skóry. Ma średnie krycie, porównywalne np. do
Healthy Mix z Bourjois.
Schodzi z twarzy równomiernie, nie tworzy
brzydkich plam, dziur. Utrzymuje się dość długo, u mnie wytrzymał
maksymalnie 12 godzin. Wiadomo, dość mocno się już wtedy świecił w
strefie T (mam cerę mieszaną), starł się z brody, okolic nosa i ust, ale
na policzkach utrzymał się w stanie nienaruszonym. Niektóre podkłady,
jak np. Eveline Lumi wyglądają tak u mnie już po 3 godzinach, więc duży
plus za trwałość.
Moim zdaniem to taki idealny podkład na co dzień. Polecam go posiadaczkom cer dojrzałych, suchych i mieszanych.
Ja
mam go w odcieniu 206 Sand Beige - jest to dość ciemny żółty, który nie
jest ani zbyt brązowy, ani zbyt ziemisty, ani zbyt pomarańczowy.
Właśnie takiego bardzo ciepłego, żółtego odcienia bardzo długo szukałam w
podkładach i drogeryjnych i wysokopółkowych i takich kolorów niestety
brakuje, chyba tylko Kat Von D Lock It ma bogatą i przemyślaną gamę
kolorystyczną.
Poza tym podkład ma całkiem niezły skład, znajdziemy tu sporo olei, ekstraktów i innych dobroczynnych składników, m.in. wyciąg z liści brzoskwini, wyciąg z zielonej herbaty, hydrolizowany kolagen, olej z passiflory, masło shea, hydrolizat ekstraktu z alg, olej z baoabu, olej z nasion wiesiołka, olej z pachnotki, woda morska, kwas hialuronowy, ekstrakt z wiśni.
I ja wiem, wiem, że mało osób zwraca uwagę na składy i o ile ja jestem wiele w stanie wybaczyć kosmetykom do makijażu, które mają kiepskie składy, ale dobre działanie, o tyle w pielęgnacji to u mnie już nie przejdzie. Mimo wszystko dobrze, że są kosmetyki kolorowe o dobrych składach, które do tego są tanie i łatwo dostępne.
Podkład zamknięty jest w szklanym opakowaniu z pompką. Opakowanie jest solidnie wykonane, z grubego, dość ciężkiego szkła.
Ma pojemność 35 ml i kosztuje 34 zł. Ostatnio widziałam na niego promocję w Super-Pharm, więc jak chcecie go wypróbować, to jest idealna okazja.
Dajcie znać w komentarzach, czy spodobało Wam się coś z nowych propozycji marki AA.
Nie widziałam go nigdy wcześniej, ale kolor chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńGama kolorystyczna tego podkładu jest dość duża, więc na pewno znalazłabyś swój kolor:)
UsuńFajny podklad w dodatku tony zolte sa idealne dla mnie <3
OdpowiedzUsuńRzadko się takie spotyka w drogerii:)
UsuńUwielbiam testować podkłady tylko nie lubię jak się nie sprawdzają ;)
OdpowiedzUsuńJa też;) Później tylko zalegają w toaletce;)
UsuńAle żółtek :) wow :D
OdpowiedzUsuńTo fakt:D Jest bardziej żółty niż NC z Maca:D
UsuńPrzetestowałam w życiu dziesiątki podkładów i ten to moje absolutne odkrycie roku i miłość od poerwszego nałożenia. Rewelacyjnie się utrzymuje, z reguły po kilku godzinach wyglądałam jak śmierć (mam niestety widoczne cienie pod oczami, wiele przebarwień, a w dodatku tendencje do ciągłego dotykania twarzy...). Idealnym przykładem jest dzisiejszy dzień, kiedy pomalowałam się rano i wyszłam o 8 na egzamin, siedziałam na uczelni, wróciłam do rodzinnego miasta, siedziałam u chłopaka i dopiero teraz, o 2 w nocy, wzięłam się za zmywanie makijażu i z zaskoczeniem zauważyłam, że nadal policzki są idealnie zatuszowane. Owszem nos trochę czerwony, cienie pod oczami bardziej widoczne, ale ogólny wygląd skóry naprawdę lepszy niż niekiedy godzinę po nałożeniu (jak np w przypadku revlona). Tak bardzo mnie to zszkowalo, ze az postanowilam poszukac informacji na jego temat i opinii, czy tylko dla mnie jest takim sztosem i tak trafilam na Twojego bloga ;) No i w koncu podklad drogeryjny, ktory ma zolty odcien! W koncu nie mam efektu rozowej maski (moze to tez tego zasluga). Naprawde serdecznie polecam!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Tobie również przypadł do gustu:) I szkoda, że tak mało drogeryjnych podkładów ma żółte tony;(
UsuńWydaje się na prawdę fajny, tylko martwi mnie aluminium w składzie...
OdpowiedzUsuń