Hej;) Dziś przychodzę do Was z recenzją kosmetyków do włosów marki Tahe, które jakiś czas temu otrzymałam w ramach współpracy. Jeśli chcecie się dowiedzieć coś o samej marce, jeśli chcecie wiedzieć w jakie jej produkty warto zainwestować i jaki efekt na włosach można osiągnąć, koniecznie przeczytajcie dzisiejszy post. Zapraszam :)
Organic Care to najnowsza, organiczna linia produktów hiszpańskiej marki Tahe. Marka chciała wyjść na przeciw rosnącej wśród konsumentów świadomości ekologicznej i zdrowotnej, dlatego stworzyła produkty naturalne, bez sztucznych składników, zamknięte w biodegradowalnych opakowaniach
Od marki Tahe otrzymałam trzy produkty - maskę Nutritium Mask przeznaczoną do włosów cienkich i suchych, szampon Original Shampoo również przeznaczony do włosów cienkich i suchych oraz skoncentrowany preparat regenerujący Power Oil.
Ja co prawda cienkich włosów nie mam, ale są długie, gęste, niskoporowate, a więc łatwo je obciążyć.
Niezwykle urzekł mnie w tych kosmetykach ich... zapach. Ciężko go opisać, bo z jednej strony jest ziołowy, cytrusowy, kojarzący się ze świeżością, naturą, a z drugiej strony jest jakby lekko orientalny. Stąd też między innymi nazwa posta - dla mnie każde użycie tych kosmetyków działa na zmysły niezwykle kojąco, uspokajająco i relaksująco. Zapach jest wyczuwalny na włosach nawet wiele godzin po myciu. Maska i szampon pachną identycznie, olejek nieco inaczej.
Oczywiście w kosmetykach do włosów nie o zapach chodzi, a o działanie. Na tym polu marka również nie zawodzi.
Najmocniejszym ogniwem tego zestawu jest w moim odczuciu maska. Jest to niezwykle skoncentrowany produkt, ma gęstą konsystencję, więc wystarczy naprawdę odrobina. Maska rewelacyjnie dociąża i nawilża moje włosy. Są po niej miękkie, wygładzone i błyszczące, a dodatkowo o wiele lepiej się układają. Przez okres wakacji moje włosy są bardziej podatne na zniszczenie, są o wiele bardziej suche nie wspominając o końcówkach, które w tym okresie są w dużo gorszej kondycji niż zwykle. Słońce, stylizacja włosów na gorąco robi swoje. Ta maska pozwoliła mi zregenerować włosy, odżywić je tak, że znów są ładne, zadbane i zdrowe.
W jej składzie znajdziemy olej z nasion pracaxi (odpowiada za wygładzanie), olej sojowy, panthenol, glicerynę, ekstrakt z propolisu, ekstrakt z jasnoty białej, olejek eteryczny ze skórki cytryny, olejek eteryczny ze skórki pomarańczy, olejek grejpfrutowy.
Ma pojemność 300 ml i kosztuje 53 zł.
W jej składzie znajdziemy olej z nasion pracaxi (odpowiada za wygładzanie), olej sojowy, panthenol, glicerynę, ekstrakt z propolisu, ekstrakt z jasnoty białej, olejek eteryczny ze skórki cytryny, olejek eteryczny ze skórki pomarańczy, olejek grejpfrutowy.
Ma pojemność 300 ml i kosztuje 53 zł.
Drugie miejsce na podium zajmuje olejek. Tutaj również radzę uważać z ilością, bo możecie sobie zbytnio obciążyć włosy i osiągnąć odwrotny od zamierzonego efekt. Ten kosmetyk również bardzo mocno regeneruje włosy. Stosowałam go zarówno przed myciem jak i po i efekty były rewelacyjne.
W składzie olejku znajdziemy olej sojowy, olej arganowy, olej z nasion meadowfoam (olej z nasion łąkowej piany - daje uczucie nawilżenia bez uczucia tłustości), ekstrakt z żywicy, olej z nasion pracaxi, glicerynę.
Ma pojemność 30 ml i kosztuje 53 zł.
Olejek ma rzadką i niezbyt tłustą konsystencję. Produkt posiada wygodny aplikator - pipetkę.
Szampon również przypadł mi do gustu, choć oczywiście realnie ma najmniejszą szansę, aby poprawić kondycję Waszych włosów. Ważne, że pozostawiał moje włosy lekko nawilżone, miękkie, wygładzone i był taką bazą pod inne kosmetyki, pod dalsze włosowe zabiegi. Są po nim puszyste, niepozbawione objętości i lekko uniesione u nasady, co akurat ma ogromne znaczenie przy cienkich włosach.
Szampon jest przezroczysty, ma rzadką konsystencję i bardzo dobrze się pieni. Ja jak zwykle nakładam go za dużo;) Bez problemu domywa włosy z olei.
W jego składzie znajdziemy łagodne detergenty (disodium cocoamphodiacetate, lauryl glucoside, sodium lauroyl sarcosinate), keratyna hydrolizowana, olej z nasion pracaxi, lekki silikon, imbir lekarski).
Ma pojemność 300 ml i kosztuje 82 zł.
Tak jak widzicie na zdjęciach szampon ma pompkę, co jest dużą wygodą pod prysznicem;)
Ja stosowałam te kosmetyki zarówno solo (aby sprawdzić jak każdy z nich zachowuje się na moich włosach), jak i wszystkie razem. I ta druga metoda sprawdziła się u mnie źle. Kiedy zastosowałam na raz szampon, maskę i olejek moje włosy były zbyt obciążone, zbijały się w strączki, były zbyt wygładzone, przylizane, kompletnie bez życia. Wyglądały gorzej niż przed myciem;) Kiedy jednak stosowałam kombinacje szampon + maska, szampon + olejek, czy używałam tych produktów z kosmetykami innych marek osiągałam rewelacyjne efekty na włosach, a w każdym bądź razie zdecydowanie były to good hair days.
Minus tych produktów jest dla mnie jeden - opakowanie. O ile wizualnie bardzo mi się ono podoba i cieszę się, że jest ono biodegradowalne, o tyle jest dość niepraktyczne. Mam tu na myśli papierowe nalepki na opakowaniach, które pod wpływem wody po prostu się rozmakają;)
Kluczem do sukcesu w przypadku tych produktów jest dobranie odpowiedniej dla siebie serii. W asortymencie marki Tahe znajdziecie wiele kosmetyków: z linii Original Shampoo, Extreme Mask Pre-Lavado, Nutritium Mask, każda z nich zarówno do włosów suchych i cienkich, jak i grubych i suchych. Dostaniecie też całą masę olejków.
Jeśli miałabym Wam polecić jeden konkretny produkt, myślę, że byłaby to albo maska Nutritium Mask albo olejek Power Oil, w zależności od tego, na który kosmetyk częściej stawiacie w pielęgnacji włosów.
Tak prezentuje się efekt na moich włosach po kombinacji olejek, szampon, maska.
Z ofertą linii Organic Care marki Tahe możecie się zapoznać na stronie internetowej Silog, a same produkty możecie zakupić w sklepie internetowym Tahe.
Jeśli szukacie świetnej jakości kosmetyków do włosów i jesteście w stanie zapłacić za nie ciut więcej, to polecam zainteresować się tymi produktami - na pewno nie będziecie zawiedzeni.
Dajcie znać w komentarzach, czy znacie tę markę i czy używałyście któregoś z tych produktów.
Jeśli szukacie świetnej jakości kosmetyków do włosów i jesteście w stanie zapłacić za nie ciut więcej, to polecam zainteresować się tymi produktami - na pewno nie będziecie zawiedzeni.
Dajcie znać w komentarzach, czy znacie tę markę i czy używałyście któregoś z tych produktów.
Marki nie znam, ale produkty prezentują się ciekawie:)
OdpowiedzUsuńDla wymagających włosów są rewelacyjne:)
UsuńW ogóle nie znam marki, wydaje się ciekawa, ale dość drogie te rzeczy :)
OdpowiedzUsuńTo prawda:(
UsuńJa do włosów lubię markę Korres. W sumie jak wszystko, co z aloesem. ( Gdybyś chciała rzucić okiem - https://blog.tagomago.pl/magia-aloesu-czyli-o-cudownych-kosmetykach-z-aloe-vera/?utm_source=kosmetyki ). Z natury mam włoski cienkie i przesuszone, tak jak skórę. Jak nie użyję po szamponie odżywki, to na drugi dzień będzie słoma.
OdpowiedzUsuńLubisz/stosujesz kosmetyki z aloesem?
Dzięki, zaraz zajrzę;) Tak, bardzo lubię aloes, ale zawsze w towarzystwie olei, bo sam może puszyć włosy. Kiedyś bardzo często kupowałam aloesową maskę NaturVital w Naturze. A co do marki Korres to miałam kilka próbek różnych produktów do twarzy i wszystkie były super. Muszę kiedyś wypróbować coś do włosów od nich;) Ja jak nie użyję odżywki to za żadne skarby nie rozczeszę włosów:D
Usuń