Hej;) Dziś zapraszam Was na post z moimi propozycjami pomadek na jesień. W zestawieniu znajdą się fiolety, róże, brązy, rudości, czerwienie, beże, więc tak naprawdę każda miłośniczka makijażu powinna znaleźć idealną pomadkę dla siebie;) Mniej więcej rok temu na blogu pojawił się podobny post - top 18 pomadki na jesień. W tym roku pokażę Wam zupełnie inne pomadki, więc nawet jeśli dzisiaj nie znajdziecie dla siebie inspiracji, to mam nadzieję, że coś z poprzedniego posta przypadnie Wam do gustu.
Jesień to dla mnie najbardziej inspirująca pora roku jeśli chodzi o
makijaże - to właśnie wtedy najczęściej stawiam na smoky eye, na ciemne
usta.
Zacznę od czerwieni - klasycznych, głębokich, zimnych odcieni, nie wpadających jednak w bordo.
Pomadka Pierre Rene Royal Mat Lipstick taka do końca matowa nie jest - ma satynowe wykończenie. Wydaje mi się, że nigdy o niej nie wspominałam na blogu, a to naprawdę godny polecenia produkt. Pomadka jest świetnie napigmentowana i bardzo komfortowa. Podczas aplikacji bardzo gładko sunie po ustach. Równomiernie się na nich rozprowadza, ale też równomiernie z ust schodzi - nie tworząc przy tym ani wyraźnych granic, ani dziur. Nie jest to produkt zastygający, więc odbija się na szklankach i nie jest aż tak trwała jak płynne matowe pomadki. Mimo to uważam, że jak na klasyczną pomadkę długo się na ustach utrzymuje. Złote opakowanie zamykane na magnes sprawia, że pomadka wygląda bardzo elegancko.
Odcień 18 Aurora Red to właśnie piękna głęboka czerwień. Osobiście uwielbiam połączenie szarego sweterka i klasycznej czerwieni na ustach. Od razu robi się bardziej jesiennie;)
Druga propozycja powinna spodobać się fankom płynnych matowych pomadek. Golden Rose Longstay Liquid Matte Lipstick w odcieniu 18 to właściwie ten sam kolor, tylko inna formuła. Matowe płynne pomadki z Golden Rose każdy zna, więc nie będę się na ich temat rozwodzić.
Po lewej: Pierre Rene. Po prawej: Golden Rose |
Dla fanek bardzo ciepłych odcieni na ustach mam dwie propozycje, które będą rewelacyjnie wyglądały u osób o ciepłym typie urody.
Mamy tu dwie rudości - Sephora Cream Lip Stain w odcieniach 22 Pink Latte i 25 Coral Sunset. Pierwsza z nich jest bardziej nudziakowa, dla mnie to po prostu bardzo ciepły, wręcz rudy beż. Druga jest dużo ciemniejsza, określiłabym ją jako rudy brąz. Formuła jest genialna, ale myślę, że większość z Was o tym wie. Jeśli nie jednak nie znacie tych pomadek, pamiętajcie, że na blogu znajdziecie ich recenzję.
Po lewej: Sephora 22. Po prawej: Sephora 25 |
Jednym z najbardziej lubianych przez kobiety kolorów na ustach jest oczywiście... brudny róż. I tutaj też mam dla Was kilka propozycji.
Pomadka w sztyfcie z Bell - Long Lasting Perfect Lipstick w odcieniu Ideal Nude to ciepły, rozbielony brudny róż. Pomadka w teorii ma być matowa, w rzeczywistości jest półmatowa. Jest to produkt zastygający.
Mój najnowszy nabytek, czyli Urban Deacy Vice to również pomadka matowa w teorii, w rzeczywistości ma ona satynowe wykończenie. Jest bardzo kremowa, trwała, komfortowa i dobrze napigmentowana. Odcień Backtalk to chłodny przybrudzony róż.
Ostatnią pomadkę już Wam na blogu wielokrotnie pokazywałam, choćby w zeszłorocznym zestawieniu, ale nie mogłabym o niej nie wspomnieć i tym razem, dlatego, że jest to mój ulubieniec od lat. Mowa o pomadce z Sephory - Cream Lip Stain w odcieniu 13 Marvelous Mauve. Jest to neutralny brudny róż, najbardziej ze wszystkich zbliżony do kultowej Dusty Rose z ABH.
Od lewej: Bell, Urban Decay, Sephora |
Wiem, że dużo z Was jesienią stawia na 'trupie' kolory. Ja nie do końca jestem ich fanką, bo sama wyglądam w nich jakbym była chora, ale znalazłam dwie pomadki, które mają w sobie domieszkę szarości, ale nadal wyglądają twarzowo.
Pierwsza z nich to płynna matowa pomadka marki Stila - Stay All Day Liquid Lipstick w odcieniu Baci. Jest to chłodny jasny róż z domieszką szarości. Druga z nich to matowa pomadka Kobo Matte Lipstick w odcieniu 414 Smoked Wood i to z kolei jest chłodny brąz z domieszką szarości. Obie pomadki są komfortowe i nie wysuszają ust, z tym, że Stila ma wykończenie w stu procentach matowe, a Kobo matowo-satynowe.
Po lewej: Stila. Po prawej: Kobo |
Na co dzień najczęściej stawiam na beże.
Ulubieńcem wśród tych trzech pomadek jest Sephora Rouge Mat w odcieniu Boy Oh Boy! Opakowanie niestety jest mało atrakcyjne i z perspektywy czasu stwierdzam, że również kiepsko wykonane, ale zawartość jest naprawdę świetna. Mamy tu bardzo ciepły beż, który optycznie powiększa usta.
Kolejna propozycja to płynna pomadka z Too Faced Melted Liquified Longstay Lipstick w odcieniu Chihuahua - czyli chłodny beż z wyraźną domieszką różu. To już jest pomadka zastygająca, ale nie matowa.
Kolejna pomadka to właściwie bardziej brąz niż beż, więc właściwie nie wiem czemu z beżami go zestawiłam. Po raz kolejny mowa o płynnej matowej pomadce marki Sephora - Cream Lip Stain. W każdym bądź razie nazwa jest dość myląca - odcień 23 Cooper Blush z miedzią nie ma nic wspólnego. Jest to chłodny beż/jasny brąz z wyraźną domieszką szarości.
Od lewej: Sephora Rouge Mat, Too Faced, Sephora Cream Lip Stain |
Beżo-brązów ciąg dalszy. Mój absolutny ulubieniec wszech czasów, zarówno pod względem formuły, jak i odcienia - Jeffree Star Velour Liquid Lipstick w odcieniu Celebrity Skin. Powiedziałbym, że jest to jasny, nudziakowy beż w neutralnej tonacji, ale ten kolor to prawdziwy kameleon - u niektórych wygląda na chłodny beż, u niektórych na ciepły.
Kolejna propozycja to znów Too Faced Melted Liquified Long Wear Lipstick, tym razem w odcieniu Chocolate Honey. Znów jest to kolor na pograniczu beżu i brązu, w bardzo ciepłej tonacji. Ta pomadka jest dość płynna, więc na swatchach nie prezentuje się zbyt ciekawie, natomiast na ustach wręcz odwrotnie. Lekko się w nie wgryza, ma dobrą pigmentację, jest komfortowa. Nie jest to produkt matowy, więc nie ma pełnego krycia i matowego wykończenia.
Po lewej: Jeffree Star. Po prawej: Too Faced |
Brązy podbiły rynek kosmetyczny w tamtym roku i wciąż są bardzo modne.
Zacznę od nowości u mnie - płynnej matowej pomadki The Balm Meet Matt(e) Hughes w odcieniu Charming. Jest to ciemny brudny róż z domieszką brązu. Na temat samej formuły pomadki wypowiadać się na razie nie chcę, na razie ją intensywnie testuję. Generalnie pomadka jest bardzo dobra, choć po wszystkich ochach i achach w internecie, spodziewałam się czegoś więcej.
Płynna matowa pomadka marki Zoeva - Pure Velour Lips - ma bardziej satynowe niż matowe wykończenie. Jest bardzo kremowa, wręcz musowa. Ma świetne krycie, jest bardzo komfortowa, ale nie jest to najbardziej trwała pomadka jaką znam. Często po nią sięgam, bo ładnie się zjada, można bez problemu dokładać kolejne jej warstwy. Odcień All is Calm to już bardziej brąz z domieszką brudnego różu.
Sephora Cream Lip Stain w odcieniu 24 Burnt Sienna to bardzo ciemny brąz z domieszką brudnego różu. W porównaniu do Zoevy jest dużo ciemniejszy i ma w sobie więcej różowych tonów.
Fiolety nie pasują każdemu, ale jagodowe usta wyglądają obłędnie!
Sephora Cream Lip Stain w odcieniu 16 Cherry Nectar to piękna ciepła śliwka. W podobnej tonacji jest matowa pomadka z Bourjois - Rouge Edition Velvet w odcieniu 13 Plum Plum Girl. Jest troszeczkę cieplejsza od poprzedniej. Ma średnie krycie i nie jest to pomadka stricte matowa - ma satynowe wykończenie, ale jest równie trwała przez to, że lekko wgryza się w usta.
Sephora Cream Lip Stain w odcieniu 19 Radiant Orchid to bardzo intensywny i zimny fiolet. Z kolei Too Faced Melted Liquified Long Wear Lipstick w odcieniu Fig to przybrudzony chłodny fiolet z domieszką brudnego różu.
Kobo Matte Lipstick w odcieniu 413 Burned Ruby to z kolei bardzo ciemna śliwka, tonacją bardzo podobna do pomadki z Bourjois.
Od lewej: Kobo, Sephora 19, Sephora 16 |
Po lewej: Bourjois. Po prawej: Too Faced |
Na koniec chciałabym Wam pokazać konturówki w dość uniwersalnych kolorach - różu, beżu.
Bardzo polecam konturówki The Balm Pick Up Liner (odcień Chemistry - róż z domieszką brązu), Golden Rose Dream Lips Lipliner (odcień 510 - neutralny brudny róż), czy Bell Perfect Lip Contour (odcień Ideal Nude - brudny rozbielony róż). Za konturówką Pierre Rene nie przepadam - o tym dlaczego pisałam w poście z haulem makijażowym. Nie mniej jednak 07 to idealny odcień chłodnego, lekko szarego beżu.
W następnym poście podzielę się Wami moimi propozycjami paletek w jesiennych kolorach;)
Dajcie znać w komentarzach, jakie kolory najczęściej nosicie jesienią na ustach;)
Doskonałe kolory na jesień :) Ja w tym czasie szczególnie sięgam po czerwienie, a czasami nawet fiolety :)
OdpowiedzUsuńCzerwienie jesienią to must have;)
Usuńdla mnie najładniejszy kolorek ze wszystkich to pomadka Stila i fiolet z Sephory:)
OdpowiedzUsuńu mnie królują nudziaki i róże, w sumie o każdej porze roku:)
Nudziaki są bardzo uniwersalne;D Można je nosić o każdej porze roku i do każdego makijażu:)
UsuńBoże, widzę tyle piękności, ale nie mam odwagi nosić na codzień mocnych kolorów... moją ukochaną jesienną pomadką została Lime Crime Valentines w odcieniu Buffy <3
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnej pomadki z Lime Crime, a słyszałam o nich wiele dobrego;) Wygooglowałam Twój odcień i faktycznie piękny - taki idealny nudziak na co dzień. Może się wreszcie skuszę;)
UsuńMoimi aktualnymi ulubieńcami (oprócz znanych Golden Rose) są pomadki Pierre Rene. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńpoprostualeksandraa.blogspot.com
Płynne czy klasyczne?;)
Usuń