Hej;) Dziś przychodzę do Was z kolejnym postem i opinią na temat kilku kosmetyków do pielęgnacji, które ostatnio poznałam. Będzie coś do pielęgnacji ciała, włosów, twarzy, a nawet ust. Niektóre z tych produktów spodobały mi się bardziej i kupię je ponownie, inne trochę mniej, więc jeśli chcecie wiedzieć, które z nich warto kupić, a których zakup spokojnie można sobie odpuścić, czytajcie dalej.
LEKKI JAK MGIEŁKA
Jak sama nazwa wskazuje, jest to balsam o bardzo lekkiej żelowej formule. Ma rzadką konsystencję, przez co nie jest zbyt wydajny. Za to błyskawicznie się wchłania w skórę. Skóra się po nim nie lepi, więc od razu po aplikacji balsamu można założyć ubranie. Dobrze nawadnia i nawilża skórę, choć nie jest to nawilżenie długotrwałe. Ma przyjemny perfumowany zapach.
Skład tego produktu nie powala. Jest mocno chemiczny, znajdziemy tu głównie silikony, a ze składników aktywnych jest kwas hialuronowy i sól morska, czyli tak naprawdę niewiele. Pomimo tego z jakiegoś powodu balsam się dobrze u mnie sprawdza. Myślę, że byłby to fajny produkt na lato, właśnie dzięki temu, że jest taki lekki i nieklejący.
Balsam zamknięty jest w miękkiej tubce. Jego pojemność to 200 ml.
KOJĄCA ZIELONA HERBATA
Produkt, który zachwycił mnie już trochę mniej to serum marki Bielenda - Zielona Herbata. Jest to kosmetyk przeznaczony do cery mieszanej. Producent obiecuje naprawdę sporo - serum ma normalizować wydzielanie sebum, regulować pracę gruczołów łojowych, tonizować, nawilżać, poprawiać elastyczność skóry, wygładzać, łagodzić i koić, odżywiać, złuszczać, ograniczać powstawanie niedoskonałości, działać przeciwzaskórnikowo, rozjaśniać przebarwienia, zmniejszać widoczność porów i działać przeciwstarzeniowo.
Skład tego produktu nie powala. Jest mocno chemiczny, znajdziemy tu głównie silikony, a ze składników aktywnych jest kwas hialuronowy i sól morska, czyli tak naprawdę niewiele. Pomimo tego z jakiegoś powodu balsam się dobrze u mnie sprawdza. Myślę, że byłby to fajny produkt na lato, właśnie dzięki temu, że jest taki lekki i nieklejący.
Balsam zamknięty jest w miękkiej tubce. Jego pojemność to 200 ml.
KOJĄCA ZIELONA HERBATA
Produkt, który zachwycił mnie już trochę mniej to serum marki Bielenda - Zielona Herbata. Jest to kosmetyk przeznaczony do cery mieszanej. Producent obiecuje naprawdę sporo - serum ma normalizować wydzielanie sebum, regulować pracę gruczołów łojowych, tonizować, nawilżać, poprawiać elastyczność skóry, wygładzać, łagodzić i koić, odżywiać, złuszczać, ograniczać powstawanie niedoskonałości, działać przeciwzaskórnikowo, rozjaśniać przebarwienia, zmniejszać widoczność porów i działać przeciwstarzeniowo.
Serum
dobrze nawilża, napina i wygładza skórę. Delikatnie rozjaśnia
przebarwienia i przy dłuższym stosowaniu reguluje wydzielanie sebum, ale
nie zauważyłam, aby poradziło sobie z zaskórnikami czy ograniczyło
powstawanie niedoskonałości.
Jakoś ten kosmetyk nie zrewolucjonizował mojej pielęgnacji, jego działanie na skórę nie było aż tak zauważalne, abym kupiła kolejne opakowanie. Bardzo przypomina mi inne popularne serum z Bielendy - Super Mezo Power Serum, więc jeśli z tamtego byłyście zadowolone to możecie wypróbować to, w innym wypadku raczej bym sobie je odpuściła. Ogólnie u osób, które nie mają większych problemów z cerą, czasami wyskoczy im jakaś niespodzianka na twarzy, to serum ma szansę się sprawdzić. Dla osób z cerą trądzikową będzie za słabe.
W składzie znajdziemy witaminę B3, kwas migdałowy, olejek z drzewa herbacianego, azeloglicynę i witaminę C.
Jakoś ten kosmetyk nie zrewolucjonizował mojej pielęgnacji, jego działanie na skórę nie było aż tak zauważalne, abym kupiła kolejne opakowanie. Bardzo przypomina mi inne popularne serum z Bielendy - Super Mezo Power Serum, więc jeśli z tamtego byłyście zadowolone to możecie wypróbować to, w innym wypadku raczej bym sobie je odpuściła. Ogólnie u osób, które nie mają większych problemów z cerą, czasami wyskoczy im jakaś niespodzianka na twarzy, to serum ma szansę się sprawdzić. Dla osób z cerą trądzikową będzie za słabe.
W składzie znajdziemy witaminę B3, kwas migdałowy, olejek z drzewa herbacianego, azeloglicynę i witaminę C.
Sama
formuła jest lekka, jakby lekko silikonowa, serum nie ma konsystencji
tłustego olejku. Delikatnie lepi się po nałożeniu, ale dość szybko się
wchłania i na skórze pozostawia delikatny film. Ja stosowałam je na noc,
zamiast kremu. Pachnie cytrusowo, wyraźnie czuć też nutę olejku
herbacianego. Serum ma pojemność 15 ml. Mieści się w szklanej buteleczce
z aplikatorem - pipetką.
PUSH-UP NA GŁOWIE
Szampon Dove Advanced Hair Series Regenerate Nourishment do włosów zniszczonych dobrze oczyszcza skórę głowy i włosy. Jest bardzo wydajny i skoncentrowany, mocno się pieni. Potrzeba naprawdę niewielkiej ilości na umycie całych włosów. Ma kremową gęstą konsystencję i intensywny, ale przyjemny perfumowany zapach.
Nie przesusza włosów, ale też nie wpływa pozytywnie na ich kondycję - nie zauważyłam, aby były po nim bardziej nawilżone, wygładzone, miękkie czy błyszczące. Za to świetnie odbija włosy od nasady, są po nim puszyste i pełne objętości.
Szampon zamknięty jest w miękkiej tubce. Ma pojemność 250 ml.
SŁODKIE POMARAŃCZE
Cukrowy peeling do ust Evree Sugar Lips kupiłam w zastępstwie za odżywczą peelingującą pomadkę Sylveco. Ja mam go w wersji pomarańczowej. Drobinki cukru zatopione w gęstej żelowej masie są grubo zmielone i ostre, dzięki czemu świetnie złuszczają martwy naskórek. Peeling ma dość chemiczny posmak pomarańczy. Jest wydajny.
Produkt zamknięty jest w plastikowym słoiczku. Ma pojemność 10 ml. W jego składzie znajdziemy cukier, olejek rycynowy, wosk karnauba, olej awokado, olej palmowy, lanolinę, masło mango, olej kokosowy, ekstrakt z gardenii.
Po składzie możemy zauważyć, że peeling oprócz właściwości złuszczających posiada także właściwości nawilżające, natłuszczające - ogólnie regenerujące usta.
Dajcie znać w komentarzach czy znacie któryś z tych produktów. Jeśli macie ochotę podzielcie się również ze mną swoim najnowszym hitem pielęgnacyjnym:)
es Regenerate Nourishment do włosów zniszczonych dobrze oczyszcza skórę głowy i włosy. Jest bardzo wydajny i skoncentrowany, mocno się pieni. Potrzeba naprawdę niewielkiej ilości na umycie całych włosów. Ma kremową gęstą konsystencję i intensywny, ale przyjemny perfumowany zapach.PUSH-UP NA GŁOWIE
Szampon Dove Advanced Hair Series Regenerate Nourishment do włosów zniszczonych dobrze oczyszcza skórę głowy i włosy. Jest bardzo wydajny i skoncentrowany, mocno się pieni. Potrzeba naprawdę niewielkiej ilości na umycie całych włosów. Ma kremową gęstą konsystencję i intensywny, ale przyjemny perfumowany zapach.
Nie przesusza włosów, ale też nie wpływa pozytywnie na ich kondycję - nie zauważyłam, aby były po nim bardziej nawilżone, wygładzone, miękkie czy błyszczące. Za to świetnie odbija włosy od nasady, są po nim puszyste i pełne objętości.
Szampon zamknięty jest w miękkiej tubce. Ma pojemność 250 ml.
SŁODKIE POMARAŃCZE
Cukrowy peeling do ust Evree Sugar Lips kupiłam w zastępstwie za odżywczą peelingującą pomadkę Sylveco. Ja mam go w wersji pomarańczowej. Drobinki cukru zatopione w gęstej żelowej masie są grubo zmielone i ostre, dzięki czemu świetnie złuszczają martwy naskórek. Peeling ma dość chemiczny posmak pomarańczy. Jest wydajny.
Produkt zamknięty jest w plastikowym słoiczku. Ma pojemność 10 ml. W jego składzie znajdziemy cukier, olejek rycynowy, wosk karnauba, olej awokado, olej palmowy, lanolinę, masło mango, olej kokosowy, ekstrakt z gardenii.
Po składzie możemy zauważyć, że peeling oprócz właściwości złuszczających posiada także właściwości nawilżające, natłuszczające - ogólnie regenerujące usta.
Dajcie znać w komentarzach czy znacie któryś z tych produktów. Jeśli macie ochotę podzielcie się również ze mną swoim najnowszym hitem pielęgnacyjnym:)
Nie przesusza włosów, ale też nie wpływa pozytywnie na ich kondycję - nie zauważyłam, aby były po nim bardziej nawilżone, wygładzone, miękkie czy błyszczące. Za to świetnie odbija włosy od nasady, są po nim puszyste i pełne objętości.
Szampon zamknięty jest w miękkiej tubce. Ma pojemność 250 ml.
Cukrowy peeling do ust Evree Sugar Lips kupiłam w zastępstwie za odżywczą peelingującą pomadkę Sylveco. Ja mam go w wersji pomarańczowej. Drobinki cukru zatopione w gęstej żelowej masie są grubo zmielone i ostre, dzięki czemu świetnie złuszczają martwy naskórek. Peeling ma dość chemiczny posmak pomarańczy. Jest wydajny.
Produkt zamknięty jest w plastikowym słoiczku. Ma pojemność 10 ml. W jego składzie znajdziemy cukier, olejek rycynowy, wosk karnauba, olej awokado, olej palmowy, lanolinę, masło mango, olej kokosowy, ekstrakt z gardenii.
Po składzie możemy zauważyć, że peeling oprócz właściwości złuszczających posiada także właściwości nawilżające, natłuszczające - ogólnie regenerujące usta.
Dajcie znać w komentarzach czy znacie któryś z tych produktów. Jeśli macie ochotę podzielcie się również ze mną swoim najnowszym hitem pielęgnacyjnym:)
Mam peeling do ust Evree, ale poziomkowy.. denerwuje mnie ten sztuczny posmak :/
OdpowiedzUsuńMnie też:(
Usuńwłaśnie poluję na jakieś serum i rozważam właśnie jakieś z bielendy :) Peelingu do ust z evree nie miałam okazji, ale mam z lusha i jest świetny. :)
OdpowiedzUsuńBielenda ma kilka fajnych serum:) Ja jeszcze nigdy nie miałam nic z lusha, muszę to nadrobić;)
UsuńJeśli szukasz dobrego serum z Bielendy to polecam do korygujące, ono działa;)
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie, muszę wypróbować:)
UsuńZielona herbata od Bielendy mnie kusi;)!
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie lepiej się sprawdzi niż u mnie:)
UsuńZnam tylko peeling do ust, jest OK. Ciekawi mnie Soraya i Bielenda.
OdpowiedzUsuńBalsam polecam:)
UsuńU mnie ten peeling z Evree totalnie się nie sprawdził, ma za duże i za ostre drobiny i chemiczny zapach. O wiele bardziej wolę Sylveco ;)
OdpowiedzUsuńFakt, ten zapach i te duże drobinki to minus, dlatego następnym razem kupię sprawdzoną pomadkę z Sylveco:)
Usuń