Cześć :) Dziś zapraszam Was na lipcowe denko, czyli post ze zbiorczą recenzją kosmetyków, które udało mi się zużyć w przeciągu kilku ostatnich miesięcy. Jeśli chcecie wiedzieć co było tak dobre, że kupię to ponownie, a do czego na pewno nigdy nie wrócę, czytajcie dalej :)
PIELĘGNACJA TWARZY
Na temat peelingu AHA 33% z Biochemii Urody powstał bardzo obszerny post, więc nie będę się teraz nad nim zbytnio rozwodzić. Dzięki niemu mogę się cieszyć perfekcyjną cerą. Na pewno kupię go ponownie.
Serum z prebiotykami do skóry problematycznej Miya Cosmetics BEAUTY.lab świetnie nawilżało i napinało skórę, jednocześnie jej nie obciążając. Było lekkie, szybko się wchłaniało i rewelacyjnie sprawdzało się pod makijaż. Po kilku tygodniach stosowania w widoczny sposób poprawiło stan mojej cery - skóra stała się ultra gładka i zniknęły z niej wszelkie zaskórniki. Pozbyłam się także problemu rozszerzonych porów. Z pewnością znów do niego wrócę.
Pielęgnujący żel do mycia twarzy Miya Cosmetics myBEAUTYgel dobrze oczyszczał skórę, a jednocześnie jej nie wysuszał i nie powodował uczucia ściągnięcia. Na pewno kupię go ponownie.
Tonik rozświetlający Miya Cosmetics z kwasem glikolowym 5% BEAUTY.lab dobrze oczyszczał i tonizował skórę., ale niestety nie dawał uczucia nawilżenia. Na pewno kupię go ponownie.
Maska do twarzy Soraya Wieczorna Kąpiel miała lekką, nietłustą konsystencję. Bardzo dobrze nawilżała, wygładzała i napinała skórę. Nie pozostawiała lepkiego filmu na skórze. Wchłaniała się praktycznie do zera. Być może kiedyś do niej wrócę. O konkretnie tej oraz o innej maseczce z tej serii, pisałam w poście z recenzją kosmetyków Soraya.
Kremu Eveline Egyptian Miracle początkowo używałam głównie do pielęgnacji ciała. Ze względu na jego mega tłustą konsystencję, przypominającą wazelinę, trzymałam go z daleka od twarzy obawiając się zapchania skóry. Spróbowałam go raz, drugi, trzeci i... przepadłam! Na skórze nie wystąpiły żadne niedoskonałości, a wręcz przeciwnie - nigdy nie była w lepszym stanie. Jeśli Wasza cera jest bardzo przesuszona, brakuje jej elastyczności - spróbujcie koniecznie! O innych zastosowaniach tego kremu pisałam w ulubieńcach stycznia. Zimą na pewno kupie go ponownie.
Krem nawilżający Botanic Skinfood Herbata Matcha & Mango przeznaczony do każdego rodzaju cery nie grzeszył niestety wydajnością, ale był to bardzo poprawny kosmetyk do pielęgnacji twarzy. Dobrze sprawdzał się pod makijaż. Był lekki i szybko się wchłaniał.
PIELĘGNACJA WŁOSÓW
Suchy szampon Batiste Sweetie - klasyk u mnie. Na pewno do niego wrócę jeszcze nie raz i nie dwa.
Szampon w piance Sessio Green Therapy Mild Foam Shampoo Szałwia i Granat pojawił się w ulubieńcach marca, ale jest też na blogu post z jego pełną recenzją. Bardzo dobrze się pienił i porządnie oczyszczał skórę głowy i włosy. Być może kiedyś do niego wrócę.
PIELĘGNACJA CIAŁA
Antyperspirant Nivea Black&White Invisible to klasyk. Lubię go za to, że jest skuteczny - robi co ma robić, nie podrażnia skóry i nie zostawia śladów na ubraniach.
Wygładzający balsam do rąk Eveline Banana Care nie był wybitnie nawilżającym kosmetykiem, ale dobrze wygładzał i zmiękczał skórę, szybko się wchłaniał i nie pozostawiał na dłoniach tłustego filmu, Pokochałam go także za obłędny bananowo-kokosowy zapach i małe poręczne opakowanie.
Dajcie znać w komentarzach czy znacie któreś z tych kosmetyków. Koniecznie napiszcie też jakie produkty Wy ostatnio zużyłyście i co trafi w Wasze ręce ponownie, a czego zakup odpuścicie.
Tonik, serum Miya i krem z natury mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńPolecam spróbować :)
Usuńnie znam niczego... u mnie wkrótce pojawi się denko więc zapraszam :)
OdpowiedzUsuńMi akurat nie odpowiada zapach balsamu z Eveline. Natomiast suche szampony zaczęłam stosować od niedawna i jest to mój "codzienny" kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńPlanuję wypróbować serum Miya, żel do mycia już mam i świetnie się sprawdza.
OdpowiedzUsuńSzampon w piance brzmi ciekawie. Black&White to również mój klasyk :)
OdpowiedzUsuń